niedziela, 3 lutego 2008

Kafeterka

Dziś niedziela, więc po wczorajszej pełnej 1) wina, 2) nachosów, 3) serów, 4) makaronu z kurczakiem, 5) oliwek i innych różności kolacji ze znajomymi, serdecznie Państwa zapraszamy na domową kawę z włoskiej kafeterki. Espresso będzie mocne jak szczękościsk bulteriera, prosimy przygotować się na znaczne przyspieszenie bicia serca; niczym dzwon kościelny w rządzonej przez księdza twardą ręką i mocnym językiem wsi podlaskiej ("Natychmiast mi tu na mszę!"). Na pewno unikniecie Państwo tego granicznego stanu, który dawno temu pozbawił życia monsieur Balzaka, ale ryzyko, że rączki zadygotają, bardziej niż możliwe. Dobrze to Państwu zrobi, podobno jesteście bardzo przeziębieni. Prosimy się nie stresować, pić do ostatniej kropli i rozkoszować się leniwą niedzielę. Nie taką leniwą? Tak, słyszeliśmy, że Państwo ciągle czytają, cóż, po takiej kawie oczy też będą szybciej pracować, dwie strony migiem przeczytacie. No, pić, nie dyskutować.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hmm,bardzo dziękuję ,kawa pyszna.;D
Chociaż ja jestem entuzjastką herbat, ostatnio zielonej.Pozdrawiam! Zaglądam często,bo ja jestem bloga -maniakiem.Hahaha...
jula-grafomanka :)

Anonimowy pisze...

hm, dziekujemy za zaproszenie. my zapraszamy na kawunie mrozona z Thermomixa lub goraca czekolade do Lublina!

Anonimowy pisze...

W jednym z najpopularniejszych polskich seriali była taka scena: Paniusia zamawia w kawiarni espresso, a chwilę później obsługa przynosi jej wielki kubek. Komedia dla wtajemniczonych.

Dawid Kornaga pisze...

Klan? M jak miłość? O jak orgia?

Anonimowy pisze...

Chyba to drugie. Albo K jak Kazia (notabene nazwaną przez prowadzącą z nią wywiad - Alicję dwojga nazwisk – ikoną popkultury).