piątek, 26 lutego 2021

Tęskniąc za Berlinem #przerwanysenkornagi


 Berlin jest symbolem wszystkiego, za czym obecnie możemy zatęsknić. Wolnością, niekiedy swawolą, równocześnie ucywilizowaną przestrzenią, która zapewni nam wszystko, czego pragniemy, bardziej lub mniej, nawet mniej więcej. Berlin, w kierunku którego powinna zmierzać Warszawa. Berlin to stan umysłu, nie konkretne miasto. Niemieckość, która przegrała z globalizacją. Nacjonalizm, który rozkochał się w kosmopolityzmie, tracąc pazurki. Nowe serce Europy, skłonne współdzielić swoje tętno z innymi, mniejszymi sercami, by stworzyć naturalny krwiobieg racjonalnego, zrównoważonego rozwoju bez rozruszników typu populizm, demagogia i prawicowe zacietrzewienie. Berlin, zwarty organizm, niedoskonały, podatny na małe fanatyczne społeczności oraz inne patologie, mimo to będący przykładem dla całego świata, jak i czym może imponować oraz przyciągać miasto-państwo. Dalekie od totalitaryzmu Singapuru. Kosmicznych nierówności Los Angeles. Wszystkożernej, pozorowanej tolerancji Nowego Jorku. Niekiedy spokojne jak Sztokholm, wciąż irytujące niebezpiecznymi zaułkami Belgradu, późną nocą wyzwolone jak Barcelona, przeważnie nielubiące spać niczym Londyn, równocześnie kochające powolność Wiednia i przyspieszenie Mediolanu.