czwartek, 5 grudnia 2019

Andrzejki #przerwanysenkornagi

Podobno dla katolików (hello, są tu jeszcze jacyś?) Andrzejki to ostatnia okazja w danym roku do hucznych zabaw przed czterotygodniowym Adwentem. Czyli rzekomym czasem refleksji (zakupów) oraz przygotowań (zakupów) do świąt Bożego Narodzenia (czyżby?). Andrzejki to taki nasz słowiański Halloween na lajcie, tylko sfokusowany na wróżbach, czarach-marach, swawolnych zabawach. W tym roku Andrzejki idealnie dla branży klubowo-restauracyjnej przypadają na weekend. Zapowiada się niezłe koszenie hajsu w ten weekend, uważajcie więc czytelnicy Zupełnie Innej Opowieści. Jak kraj długi i szeroki, terminale będą pracować bez wytchnienia do samego rana. Płatności zbliżeniowe zrobią wszystko, co w ich mocy, by wyrobić najlepsze wyniki. Zważywszy na naszą geopolityczną mizerię i niepewność ekonomicznego jutra, dobre i to. Zwłaszcza dla PKB, kiedy ponownie, niekoniecznie nieszczęśliwym trafem przy urnie wyborczej znów rządzą nami banasiowcy oraz inni chłopcy z narodowo-katolickiej ferajny.