Dziwny to czas, kiedy większość populacji na planecie Ziemia świętuje swoje własne przemijanie. Z czego tu się cieszyć, pytają sceptycy, z własnego przybliżania się do śmierci? Kiedy masz dwanaście lat, masz to gdzieś. Kiedy masz dwadzieścia dwa, masz to nadal gdzieś; rozglądasz się za imprezą, która uwiarygodni to twoje gdzieś. Kiedy masz trzydzieści dwa, już tak nie brykasz przy odpalaniu szampana, więcej gadasz, pouczasz, dywagujesz. Jesz i śmiało się upijasz czy co tam innego preferujesz, jeśli zależy ci na szybkim eskapizmie. Kiedy masz czterdzieści dwa, udajesz, że ani cię to cieszy, ani grzeje, ale dobra, świętujemy ten, niestety, nowy rok! Więc się bawisz. Nie chce ci się długo gadać, wolisz przejście do konkretów, z tańca do kielicha i z powrotem. Kiedy masz pięćdziesiąt dwa, niby w tym uczestniczysz, jednak duchem będąc zupełnie gdzie indziej, wznosisz swoje własne, egzotyczne toasty, drżąc, czy twoja wątroba podoła kolejnym godzinom podczas tego niby szczególnego dnia. Kiedy masz sześćdziesiąt dwa, w tym momencie kończysz czytać ten tekst, mówiąc:
— Odczep się, panie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz