Berlin jest jak Deutsche Bank. Zaciągasz tam na start ogromny kredyt i potem spłacasz go z rygorystycznie narzuconymi odsetkami przez lata. Jeśli masz szczęście i się nie wykoleisz na jakimś U-Bahnie czy S-Bahnie swojego berlińskiego lifestyle’u, to dasz radę bezproblemowo jechać dalej. Lecz równie dobrze możesz wypaść na tor boczny dochodów i docelowo a nieuchronnie dołączyć do wulgarnych polskich żebraków przy stacji Berlin Lichtenberg. I wielu innych, żeby nie było. Ilość „berlińskich” Polaków w wersji bieda-żule przytłacza i zawstydza. Degeneraci und bandyci. Są naszą antywizytówką, paskudnym piarem stereotypowych Polaczków-pijaczków, poszukiwaczy niedopitych butelek i nie do końca wypalonych papierosów. Liquidów nie chcą znać, na nie trzeba zarobić. Nienawidzą jakiejkolwiek Arbeit, która choć na moment macht frei.
piątek, 26 kwietnia 2024
czwartek, 11 kwietnia 2024
Czy naprawdę zapomnieliśmy o pandemii? - felieton dla Onet
Przypomniał mi się mój były wydawca, nietuzinkowy człowiek, intensywny eksplorator nowej prozy polskiej, który uznał, że mam coś do powiedzenia i dał mi szansę na kolejną publikację powieści. Ale to już były wydawca, dosłownie i w przenośni. Chłop jak dąb, niesamowicie witalny, Dionizos i Hermes polskiej literatury, odkrywca, zwiastun, mentor, długo by tak wymieniać jego rozliczne zalety oraz aktywacje. I nagle w 2021 przegrał z COVIDEM-19. Ale czy przegrał? Czy można przegrać z morderczym wirusem? To nie MMA. Ani sondaż czy referendum. Niektórzy mają tak skonstruowane organizmy, co widzimy jeszcze wyraźniej po tych trzech latach pandemii, że nawet szczepionki nie są w stanie wyrobić w niektórych ludziach wymaganej do przeżycia odporności.
Subskrybuj:
Posty (Atom)