Zatem jak zwykle z wampirycznym nastawieniem przemierzam świat długi i szeroki, w półmroku znajdując chwilowe ukojenie. Jak wczoraj w klubie Punkt na wieczorze literackim czterdziestoletniej debiutantki, książka 39,9, seria z miotłą, prowadząca p. Szczuka. A gdyby tak moje zęby w Szczukowej szyi się zagnieździły, trochę tej jej krwi przemądrzałej wychłeptały, może i by mi samopoczucie się polepszyło?
Jednak my, wampiry, nowoczesne wampiry nie wszczynamy burd jak na planie hollywoodzkiego filmu o krwiopijcach, my staramy się w kameralnych warunkach wyjść na swoje, wbić się w swoje i zażyć przyjemności, spełnić się w wampiryczności, rozsmakować i uznać dzień za udany. Szkoda, zapewne krew p. Szczuki zawiera ciekawe składniki, które po wniknięciu w mój krwiobieg, opłukaniu półkul mózgowych otworzyłyby mi oczy na nowe horyzonty przemyśleń, jednoznacznych konstatacji, a i narcyzem słusznym pozwoliłyby się ukoronować, dzięki czemu życie staje się bardziej znośne, zhierarchizowane, takie, że prawo moralne w jajnikach, zaś amoralność w jądrach.
Nie mogąc dokonać krwawego rozpoznania i przekonać się osobiście o walorach smakowo-intelektualnych krwi p. Szczuki, zacząłem pić piwo, a te nic szczególnego nie niesie, trochę otępienia, trochę wywieszonego jęzora, oczy przymrużone, paznokcie przytępione, twarze znajomych rozmazane. My, wampiry próbujemy w miarę możliwości dostosować się do otoczenia, śmiać się, gdy inni się śmieją, płakać, gdy inni płaczą, lecz my, wampiry mamy swój kres możliwości, gdy za dużo światła, a za mało przyjacielskiej ironii, która nas nastraja pozytywnie, gdy za dużo dźwięków, a za mało przyjacielskich słów, które wnikają nam w tętnice, to kulimy się w sobie i albo atakujemy wściekle, albo się wycofujemy. Takie jesteśmy, nie inne.
2 komentarze:
Jeden z tych wieczorów literackich z Twoim udziałem w roli gościa zakończy się kiedyś rozlewem krwi. I już nie będzie wydania drugiego, poprawionego.
My, wampiry jesteśmy pamiętliwe, choć niekiedy mamy gest...
Prześlij komentarz