piątek, 25 stycznia 2008

Szmulki



Nie lubię się nad sobą roztkliwiać, szczuć Kasandrą, ale od wczoraj czuję się jakoś tak niemożebnie kiepsko, depresyjnie, rzęsy już, już wywijają mi się na opak, brzuch świdruje chyba stado uzbrojonych tasiemców, tak że tylko mnie pod młot kowalski wrzucić i ubić bitkę sezonu, i nakarmić nią pół syberyjskiego sierocińca.

Mój stan przypomina jedną z tych rozlatujących się kamienic na Szmulkach, tak, to trafnie oddaje mój aktualny status quo ciała i ducha. Szmulki. Miałem tam wczoraj nieprzyjemność pojechać bardzo późną nocą, do Fabryki Trzciny na ul. Otwockiej.

Po wojnie Szmulki, wschodnią część Pragi Północ, zasiedliła biedota, najubożsi z najuboższych. Władza ludowa niekoniecznie się nimi interesowała, więc kolejne pokolenia alkoholików i degeneratów reprodukowały kolejne pokolenia alkoholików i degeneratów. Tamtejsza Bazylika Najświętszego Serca Jezusowego (to są Jezusowe Serca, które są tylko Święte?) jakoś nie wygasiła jaskiniowych popędów i zwyczajów, walka o ogień, a właściwie o wodę ognistą, niezobowiązującą kopulację i cudze mienie zdefiniowała Szmulki na długie lata.

- Jak tam idziesz, to idziesz tam po wpierdol – w pierwszej połowie lat 90., po przeprowadzce do W-wy, niejednokrotnie słyszałem tę ostrzegawczą mantrę od znawców terenu.

Pomysł z przetworzeniem byłej fabryki w olbrzymi klub-teatr-i-co-tam-jeszcze Fabryka Trzciny był trafiony. Jednak okoliczne zdziczenie pozostało, co widziałem i wczoraj z bezpiecznej strefy prowadzonego przeze mnie samochodu.

Dopiero gdy wymrą (a dokładnie: sami się wykończą) ostatni mieszkańcy Szmulek, dopiero gdy wyburzy się ohydne, zaniedbane po kres możliwości kamienice, dopiero gdy wybije się miotaczami ognia ostatnie gady, będzie można tam budować nowy lepszy świat. Miłośnicy archiwaliów uronią łezkę, w sumie szkoda tak fotogenicznego terenu, gdzie spokojnie można kręcić bez sztucznych dekoracji filmy o Dzikim Wschodzie, zagładzie nuklearnej i następny remake Świtu żywych trupów.

W sumie, przy moim dzisiejszym nastawieniu, spokojnie mógłbym jednego z nich zagrać. Bez większego makijażu.


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dawid, sądząc po lekturze sprawnej i brutalnej ,Gangreny’ oraz bloga (ciekawe przemyślenia na temat Warszawy) spokojnie mógłbyś napisać współczesnego ,Złego’.

Dawid Kornaga pisze...

Naród potrzebuję "Złego" z Trójmiasta. Jest tam pewien facet, który zrobiłby to na pewno ciekawie. Nie wiem, czy go znasz, ale spójrz zaraz w lustro, to poznasz.

Anonimowy pisze...

Dzięki. Może zatem kiedyś Naród dostanie to, czego potrzebuje, choć niekoniecznie to, czego chce.

Anonimowy pisze...

Horror , serwują nam non stop , politycy, od wyborów do wyborów. :(

Podejrzewam ,że niedługo to ,będą wybrańcy i reszta , która jeszcze w kraju została.:(

Wybrańcy- to politycy, a reszta - to wschodnia dzicz, czyli Naród.;)

Hmm, nie dziwię się ,że w takiej sytuacji, ciemnej rzeczywistości, młodzi ,zdolni pisarze, zmieniają się w "złego" . :O ;D

Ps: Czytelniczka, ale jak zmienią się w "dobrego".