niedziela, 6 stycznia 2008

Ślady po choince

Upadło Cesarstwo Rzymskie, to dlaczego nie miałaby paść nasza choinka? Z chodniczka leżących na podłodze igiełek można coś odczytać – zupełnie jak z fusów. Albo z wnętrzności. Cesarz Julian (Flavius Claudius Iulianus), nazwany później przez demagogów katolickich Apostatą, który próbował przez niecałe trzy lata rządów dokonać restytucji pogaństwa, mimo swojej przeogromnej wiedzy filozoficznej ufał wróżom zajmującym się hieroskopią. Zawiedli… Julian zginął podczas wyprawy na Persów, chrześcijaństwo było uratowane, a przynajmniej jego pochód nie został zatrzymany na parę dziesięcioleci. Choinki nikt nie uratował. Gdy bawiliśmy na Sylwestrze, ona marniała. Gdy wróciliśmy, wyglądała jak zasuszona hollywoodzka aktorka – z daleka w porządku, z bliska widać gojące się blizny po szwach i nakłuciach podczas operacji plastycznych. Poprosiła nas o eutanazję:

- Choć jestem rośliną, nie chcę trwać jako sucha roślina.

Trzeba być perwersem lub szalonym botanikiem, żeby nie posłuchać biedaczki. Nie ociągając się długo, skwapliwie spełniliśmy jej życzenie.

Minęły cztery dni. W mieszkaniu wciąż natykamy się na ślady po niej – samotne igiełki.

Brak komentarzy: