piątek, 30 listopada 2007

Zatory

Dziś pada, dziś więc W-wa zatkana jak rura kanalizacyjna w zaniedbanej kamienicy. Przekleństwa, złorzeczenia i absolutna niechęć do nadstawienia drugiego policzka triumfują za kierownicą. Wiem, o czym piszę; swego czasu, przez nieszczęsne osiedlenie się w podwarszawskim Piasecznie, musiałem przykleić sobie samochód do pośladków - i tak zostało na parę lat. W sumie przez te korki włosy mi zaczęły siwieć...
Najbardziej współczuję mieszkańcom Białołęki. Praktycznie zostaje im jedyna alternatywa dojazdu do Centrum - Modlińska. Taka jest dodatkowa cena, doliczona przez los za wielkie domy i przynajmniej czteropokojowe mieszkania, które sobie kupili w tamtych okolicach. Jedni z oszczędności, większość jednak z braku wyobraźni. Zapewne kiedyś dociągną tam linię metra. Nastąpi to jednak wtedy, gdy pośród nas nie będzie ani jednego człowieka, który by widział na żywo, a nie jedynie z archiwum w Internecie, takie wynalazki jak wicepremier Lepper czy prezydent wszystkich Polaków, Lech Kaczyński.
Nie chcę bynajmniej rozczulać się nad losem korkowiczów, po prostu sam swoje nieźle wystałem, i naprawdę nie zazdroszczę. Szczególnie, gdy w taką śnieżną pogodę nawet nie mogą sobie strzelić szklanki grzańca przed powrotem do domu.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czasami wszystko zaczyna się od korków, zupełnie jak w ‘Falling Down’ Schumachera.

Dawid Kornaga pisze...

Fakt. Świetna jest ta scena w fast-foodzie...

Anonimowy pisze...

No to dla przypomnienia (i dla niezorientowanych):

http://www.youtube.com/watch?v=-eREiQhBDIk

Lu pisze...

Role drugoplanowe TEŻ są dobrze dobrane. Szczególnie Rick - wcielenie amerykańskiego snu.

AFI pisze...

a ja do dzisiaj nie zrobiłem prawka, boję się jeździć samochodami