poniedziałek, 26 listopada 2007

Na mocno

Kiedy śnieg, kiedy wiatr, kiedy pieszczot brak lub ich nadmiar, kiedy ni z tego, ni z owego, nie wahaj się, tylko cztery kostki lodu i trzy pięćdziesiątki whisky, ewentualnie więcej w zależności od wytrzymałości, książka otwarta, lampka włączona, umysł przewietrzony pierwszym, piątym, dwunastym łykiem, kostki pękają, szkło wodą zroszone, twoje gałki pobudzone, twoje rzęsy wyprostowane, przełyk gore, serce tupocze, uśmiech dojrzewa w kąciku ust, gotowych do wycałowania cię, choć to niemożliwe, za tę uspokajającą chwilę. A gdy koniec, to nowy początek...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Racja, czasem tak trzeba.

Dawid Kornaga pisze...

Zapewniam, że post napisałem przed wypiciem, nie po...