wtorek, 20 listopada 2007

York kontra Gangrena

Tak mniej więcej wygląda postać czystej słodyczy, która (wedle wyznania Doroty w komentarzu do postu Paliwoda - Independent) rozprawiła się swoimi zębami na tyle skutecznie z egzemplarzem Gangreny, że właściwie nie nadaje się on do czytania.
Siły konserwatywne zapewne uznałyby tego psiaka za bohatera sezonu. Kazimiera Szczuka, taki Ziobro polskiej krytyki literackiej, zaprosiłaby hardego yorka do swojego programu, wypytując o szczegóły dosłownego zainteresowania tą ohydną książką.
- Słyszałem - odpowiedziałby piesek - że w tej powieści jest tyle mięsa, że kiedy ją zobaczyłem, pomyślałem: warto po nią sięgnąć, a nuż mi posmakuje.
A może zwabiła go tajemnicza okładka? Zapach farby? Napisany krwawą czcionką tytuł? Zapewne dopiero w Wigilię właścicielka bezkompromisowego yorka dowie się prawdy.
Tak czy owak autor składa ukłony zwierzęciu, co żadnej okropności się nie boi. Tak trzymać (w zębach)!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ha!ha! ha! Zdjęcie mojego Dudusia:D !!!! Miał apetyt na "Gangrenę" jak jego pańcia :D . A może wyczuwa sympatię autora do Yorków i w ten sposób chciał zwiększyć ilość sprzedanych egzemplarzy? Bo oczywiście zakupiłam drugi egzemplarz:D. Jeszcze mu nie pokazałam :D Pozdrawiam - Dorota

Lu pisze...

A to dobre! Może zachowało się zdjęcie rozszarpanej książki? Chętnie zobaczę...
"Mój" angielski kot też ma słabość do książek. Ale nawet ich nie podgryza, lubi za to ocierać się, "stukać" (czy też "tuckać", żeby być poprawnym politycznie) o twarde okładki. Szczególną sympatią obdarza książki niektórych autorów kładąc się na nich i wygrzewając...

Anonimowy pisze...

Najwidoczniej pies Doroty ma w sobie psychopatę, dlatego nie chciał mieć konkurencji w postaci Adama z ,Gangreny’...