środa, 2 kwietnia 2008

Fiński

W ramach walki z naleciałościami, jeśli można tak określić delikatnie zimowy bonus sadełka, chodzimy regularnie na pobliski basen Acqua Relaks. W sumie mamy do niego zaledwie dwie minuty na piechotę. Niestety, od jesieni kompleks był zamknięty z powodu remontu, który przeciągał się w nieskończoność jak wszystkie inne stołeczne inwestycje, problemy z ekipami budowlanymi, opieszałość, inne kuciu-sruciu. Otwarcie przekładano kilka razy, więc kiedy dwa tygodnie temu wreszcie stał się cud, lud zleciał się jakby udzielali tam wiecznych grzechów odkupienie.

Okazało się, że remont wcale się nie skończył. Zamknięte były sauny. Wreszcie wczoraj otwarto pierwszą - fińską. Osobiście preferuję rzymską, ale nie marudziłem. Po dłuższej sesji w suchej czuję się oddalony od siebie, pobity przez jakichś niewidzialnych dresów, wzrok błędnego rycerza, brak ochoty na cokolwiek poza zwaleniem się na łóżko. Nie pomaga ani zimny prysznic, ani tym bardziej schłodzone wino; efekt jeszcze gorszy, człowiek zasypia pijąc...


Nie marudziłem, więc gdy żona zaliczała jeden z ambitnie założonych dwudziestu dwóch odcinków długości pływalni, ja usiadłem na ławce i poddałem się szatanom i ich duchocie. Przez większość czasu towarzyszył mi siedzący naprzeciwko grubas z gęstą, siwą fryzurą. Był tu już, gdy wszedłem do środka. Po kilku minutach zaczął dyszeć, tak co jakiś czas; serce z trudem pompowało krew w tak zwalistym cielsku. Trzymał się dzielnie, zapewne traktując swoje poświęcenie jako element walki z supernadwagą. Nie zamierzałem wymięknąć i wyjść przed nim, choć po długiej przerwie w sauningu nie imponowałem sobie wytrzymałością.

A gruby dyszał coraz głośnej. Wszedł jakiś facet. Wtedy nasz wyrazisty bohater w końcu się poddał, wytoczył jak na haju z sauny, aż mu ręcznik się zsunął na zad, odwrócił się, zakładając klapki, i wtedy ujrzałem jego biednego peniska, przytłoczonego ogromem dachu brzucha, zasłonięty, skulony i pogrążony w myślach, kiedy to jego właściciel był młodym chłopcem bez grama tłuszczu i nie dawał mu spocząć pod otuliną kalorii. Wyglądał tak, jakby malał proporcjonalnie do przyrostu wagi mężczyzny. Nieaktywny, a jeśli aktywny, to tak sobie, bateria na wyczerpaniu. Brrr!

Do rzymskiej chodzą chętniej kobiety.

1 komentarz:

Lu pisze...

A propos sauny, przypomniało mi się kiedyś erotyczne opowiadanie, przy którym głośno się śmiałem: http://bardzo-podniecajace.blog.onet.pl/2,ID102131583,index.html
Dla zachęty: " - Och... Bardzo przepraszam, ale pani w recepcji powiedziała, że mogę wejść... - powiedział zmieszany, jednak w jego oczach widziałam, że patrzy na mnie z uznaniem. Odchrząknęłam i zaczęłam zakładać kostium."