
Chrystus ma bowiem uzasadnione powody, by ukryć swoje zażenowanie.
Ktoś nieźle to sobie wymyślił, coś na zasadzie spełnionych snów starego, przejedzonego świntucha: kelnerki w Kogucie noszą obowiązkowo ultrakrótkie czerwone spodenki. Nieprzygotowany na wstrząs głodny konsument płci męskiej heteroseksualnej wchodzi do środka i zamiast skupić się na menu, musi okiełznać swoje wiecznie nienasycone instynkty.
- Zamawiam uda. To znaczy, udka - bąka z roztrzepaniem godnym starego profesora filologii łacińskiej.
Czy owe spodenki to marketingowe nawiązanie do koguciego grzebienia, czy też barwy nabrzmiałego członka, a konkretnie żołędzi, tego nie wiem na sto procent, wiem za to na sto dziesięć procent, że wbrew pozorom to nie te młode laski, zarabiające na życie podawaniem jedzenia i picia, czują się upokorzone. Upokorzeni są napruci miśkowie, którzy chcieliby, a nie mogą, bo czapa, w nos i wynocha z lokalu.
Nie ma bowiem nic gorszego w konsumpcji zamówionego dania, jak inne danie w pobliżu, zdecydowanie smaczniejsze i warte schrupania już teraz, zaraz i natychmiast.
1 komentarz:
Rooster - cock. Ten sam trop...
Prześlij komentarz