sobota, 8 marca 2008

Indeks

Piątkowy wieczór zaprowadził nas do Indeksu, niewielkiego klubu pod ziemią, tuż przy bramie wejściowej na Uniwersytet Warszawski. Na zewnątrz zdejmowali gigantyczne plansze obrazujące wydarzenia Marca '68 przed kampusem; świetny pomysł.

Kiedyś Indeks nazywał się inaczej, byłem wówczas studentem i czasem tam zachodziłem. Raz bawiłem się nawet na koncercie Closterkeller. Teraz, wbrew pozorom, prawie po dziesięciu latach wcale nie czułem się starcem, choć wchodząc tam nie kryłem swoich obaw. Ze zdumieniem zobaczyliśmy, że niektórzy studenci wyglądają na zmęczonych życiem, wlewają w siebie piwko, brzuszki im pęcznieją jak kwiaty na wiosnę, lada chwila, machną magisterkę, znajdą pracę, ożenią się i hulaj żołądku, pora metamorfozy w tatuśka.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Obecnie studenci tatusieją i dziadzieją szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Pisał kiedyś o tym Gulda w świetnym tekście w trójmiejskiej ,Wyborczej’ pt. ,Generacja grill’. Zamiast rewolucji mają w głowach rozpalenie grilla przed akademikiem, zamiast glanów, kapcie.

Dawid Kornaga pisze...

dobre!