piątek, 19 października 2007

Zbliżają się 11. Targi Książki w Krakowie...

Święto książki, ale też tęgiego picia na mieście. Zamierzam ostro zwiedzić Kazimierz...

A potem grzecznie: niedziela, stoisko A15 (Świat Książki), godzina 12. Normalnie jak w tym westernie z Gary Cooperem i Grace Kelly - W samo południe (High Noon). Szkoda, że Targi organizowane są na niezłym wygwizdowie, na styku z Nową Hutą. Czy w ogóle ktoś przyjdzie po wpis do egzemplarza Rzęs? Wątpię.

Pamiętam, jak po wydaniu Poszukiwaczy opowieści, miesiąc później pojechałem na targi do Krakowa - pierwszy raz. Wtedy odbywały się blisko centrum, frekwencja była fantastyczna. Dzień i noc wcześniej - przez różny splot lepszych i gorszych okoliczności - straszliwie wymieszałem wino i piwo. A one wymieszały później mnie, tak że mało co, a zhańbiłbym stoisko Prószyńskiego w wiadomy sposób.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Teraz taka jest tendencja, że coraz mniej ludzi przychodzi na spotkania autorskie. Powodzenia. ;)