wtorek, 20 maja 2008

Na pierwszy rzut oka to normalna powieść...

Przemyski Przegląd Kulturalny (15 stycznia 2006), recenzja Gangreny autorstwa Anny Gigoń.

Na pierwszy rzut oka to normalna powieść, podzielona na trzy rozdziały. Zaczynam czytać i już pierwszy zgrzyt – opis gwałtu, zaraz potem dostrzegam szokujący język. A może na odwrót: najpierw język pełen wulgaryzmów i brutalności, a później dzieło zniszczenia, jakie dokonuje bohater na niewinnej mieszkance dobrego osiedla. Zagłębiam się w lekturze coraz bardzie i bardziej, nie mogę się oderwać. Coś w sobie Gangrena ma, bo wciąga mnie tak bardzo, że dopiero po skończonej lekturze zauważam, że tekst nie jest wyjustowany. Powinno przeszkadzać, ale nie przeszkadzało.
Pochodzący z Lubaczowa autor debiutował w 2003 roku wielowątkową powieścią Poszukiwacze powieści i już wtedy można było zauważyć talent lingwistyczny pisarza. Wulgaryzmom Kornagi nie brak fantazji, nie jest to czysta, zwykła „łacina” w wykonaniu osiedlowych kozaków. Można tu mówić o wulgarności literackiej, bardziej złożonej, a przede wszystkim w Gangrenie wręcz potrzebnej.
Język to narzędzie, przy pomocy którego myślimy, a więc jakim innym językiem może posługiwać się człowiek zdolny do tak brutalnych czynów? Język użyty przez autora to nie jego ,,widzimisię”, to konieczność narzucona przez socjologiczny autentyzm. Autor zerwał z zasadami pisania „dobrej powieści”, o ile coś takiego istnieje. Postąpił na pewno na przekór tym, którzy w literaturze szukają miłych i przyjemnych opowieści. Ktoś powie, że Kornaga epatuje brutalnością, w gruncie rzeczy epatuje tylko rzeczywistością. Może jednak to jest tak bardzo przerażające dla czytelnika, że świat opisany w powieści, to nasz świat. Bohater to nie diabeł wcielony, przypomina raczej naszego sąsiada, który mieszka z babcią i opiekuje się kotami. Jego życie ma jednak drugie dno, w którym jawi się niczym ,,Polish Psycho”. Autor sugestywnie wprowadził nas w strumień świadomości bohatera, a czytelnik podążając wraz z prądem myśli tej negatywnej postaci, może podjąć próbę znalezienia przyczyn narodzin potwora. (To trochę podobnie jak w powieściach Masłowskiej, chociaż obraz prymitywnego świata wyrażającego się prymitywnym językiem jest tu bardziej wyrazisty i przerażający.)
Fabuła utworu wydaje się tylko przykrywką dla ukazania całej tandety tego świata, jego zakłamania, totalnej degrengolady. Nawet ci, co powinni stać na straży zasad moralnych, są ich głównymi gwałcicielami. Rola gwałtu w książce Kornagi jest zresztą bardzo ważna: mamy tu gwałt dokonany przez autora na schemacie typowej powieści i gwałt dokonany przez bohatera. Można powiedzieć, że gwałt spełnia tu też funkcję symboliczną, bo gdy bohater gwałci Emilię, to bardziej niż żywą kobietę zdaje się gwałcić pewien system myślenia, sposób życia.
Najlepiej cały utwór podsumowuje motto do rozdziału trzeciego. Kornaga, sam znany jako autor tekstów hip-hopowych, sięgnął po fragment tekstu z piosenki Jestem Bogiem Paktofoniki: „Jestem Bogiem, uświadom to sobie“. To słowa wypowiedziane przez bohatera Gangreny. Adam jest trochę jak bohater Dostojewskiego, z tą różnicą, że Raskolikow Kornagi wcale nie ma wyrzutów sumienia. Raskolnikow to tylko wybitna jednostka, która może sobie na wiele pozwolić, jednak wciąż jest człowiekiem. Adam stwierdza, że jest Bogiem, więc wyrzuty sumienia są w jego przypadku już nie na miejscu. Adam jest odczłowieczony, ale nie został zdegradowany do roli zwierzęcia, wręcz przeciwnie, on (jak jego biblijny pierwowzór) zjadł owoc z drzewa poznania dobra i zła. Skoro Adam „jest Bogiem“, to jaki jest więc sam Bóg? Z kart Gangreny wdziera się krzyk do Boga: widzisz i nie grzmisz, pozwalasz na to wszystko, jesteś dobry tylko wtedy, gdy Ci się zechce. Jak mówi powieściowy Adam: „Człowiek ma tyle wad Boga:. Pozwala na rozprzestrzenianie się zła na świecie. Tylko czym jest zło, czy istnieje coś takiego jak zło i dobro? Granica się zatarła, pozwalamy sobie na coraz więcej, to my ustalamy, co jest dobre, a co złe.
„Jesteśmy bogami“, ale czy autor chce przez to powiedzieć: „róbcie, co chcecie“, została wam dana władza na Ziemi? Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że to raczej ostrzeżenie: uważaj, bo masz władzę, z którą niekoniecznie będziesz sobie umiał poradzić. Książka Kornagi daje nam klucz do rozwiązania zagadki, co się stanie, gdy każdy sobie wyobrazi, że jest Bogiem. Świat, w którym będzie więcej takich ludzi jak Adam, to pandemonium. Kraj, w którym każdy sobie uświadomi, że jest Bogiem, stanie się w rzeczywistości ojczyzną szatana.
Gangrena to choroba, która atakuje głównie mężczyzn w wieku 20 do 40 lat. W takich okolicznościach wybór tej choroby na tytuł książki wydaje mi się całkowicie trafny. Chore jest społeczeństwo opisane przez autora, jaki inny tytuł można mu więc nadać? Zresztą Dżuma już była. Charakterystyczne dla gangreny owrzodzenia mają swoje odbicie w „Adamach“, tak samo wzbudzają obrzydzenie i trudno się ich pozbyć.
Gangrena to dla mnie jednak z najciekawszych książek o Bogu i o człowieku, a może bogu i Człowieku. Zmusza do refleksji. Komu przeszkadzają brutalność i wulgaryzmy, czytać nie musi, a szkoda – bo książka na uwagę zasługuje. Język użyty przez autora jest konieczny do oddania ducha całego utworu. Jak mówi Adam: „Słowniki wbrew pozorom są ubogie. Tworzą je śmiertelni nędzarze“.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

O ironio! Właśnie zacząłem czytać... po raz drugi... Szukając siebie.

Pozdrawiam
M.