niedziela, 18 maja 2008

Aida

Niedzielna wizyta w operze. Aida zachwyca feerią kolorów; dramatyczna historia miłości egipskiego wodza Radamesa i etiopskiej niewolnicy Aidy być może pachnie starożytną myszką, ale tenory i soprany oraz pompatyczna często muzyka przyprawiają o gęsią skórkę. Nie można nie lubić Verdiego.

Aidę powinni obejrzeć wszyscy, którzy planują wakacje w Egipcie. Może by to ich zainspirowało do bardziej świadomej lektury czekających ich historycznych atrakcji. Pamiętam, jak trzy lata temu podczas wizyty w Luksorze, trzy czwarte z całkiem licznej grupy wolało pojechać na wyspę bananową (!) niż do świątyni Hatszepsut.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To akurat normalne. Turyści w Londynie też wolą Soho od Victoria & Albert Museum. Smak młodych bananów jest dla nich po prostu lepszy od myszkowania w starych obiektach.

Dawid Kornaga pisze...

Wyspa Bananów nie ma szans do Soho, które jest przecież autentyczną atrakcją turystyczną. Nie mogę uwierzyć, że nie chcieli zobaczyć, nawet z daleka, świątynu Hatszepsut; nie gryzie.

Anonimowy pisze...

Miałem raczej na myśli pielgrzymki podtatusiałych panów na Old Compton Street.

Dawid Kornaga pisze...

A, rozumiem, taka "hermetyczna" turystyka... No, ale banany nie mają w sobie nic pociągającego, że tak się wyrażę.

Lu pisze...

Następnym razem idę z wami :)