Na wczorajszej imprezie w klubie Platinium z okazji 14. urodzin polskiego oddziału Bertelsmanna i Świata Książki, nic tak mile nie rzucało się w oczy i w głowie co niektórym zawracało, ani gwiazdorski tandem Pilcha i Głowackiego, ani darmowy open bar, ani polszczyzna profesora Bralczyka, ani trio muzyków jazzujących pod smaczny catering, ani ja, któremu zrobili parę zdjęć (!), a tylko Heike Rosener, prezes Świata Książki, a nawet nie blond Heike, nawet nie jej szampańska sukienka, ale jej biust, dzieło sztuki zrodzone z niemieckich genów, no po prostu wunderbar!
3 komentarze:
Anonimowy
pisze...
Będzie dobry punkt wyjścia do opowiadania w ewentualnej kontynuacji ,Pikanterii' lub ,Gorączki'... Ciekawe czy się domyśli.
a jak morda tej od biustu? Bo mnie przypomina buldoga/nie obrażając piesków/Skoro cie tak zafascynowały jej cycki trzeba było pójść dalej na mordę się coś zarzuci i gotowe.Ta zdzira nie pogardzi nikim.
3 komentarze:
Będzie dobry punkt wyjścia do opowiadania w ewentualnej kontynuacji ,Pikanterii' lub ,Gorączki'... Ciekawe czy się domyśli.
a jak morda tej od biustu? Bo mnie przypomina buldoga/nie obrażając piesków/Skoro cie tak zafascynowały jej cycki trzeba było pójść dalej na mordę się coś zarzuci i gotowe.Ta zdzira nie pogardzi nikim.
a jak się podobał partner pani Heike zaopatrzeniowiec z firmy Arleck pasują do siebie
Prześlij komentarz