sobota, 17 maja 2008

Kisielewski

Choć jeszcze przez dwa dni potrwają warszawskie Targi Książki, już teraz można wyłonić bezkonkurencyjnie najlepsze stoisko – Świata Książki. Wczoraj miałem wyjątkową okazję, przy promocji Rzęs na opak, nie tylko tam bawić, ale również rozmawiać z Jerzym Kisielewskim.

Stoisko, jak i w poprzednim roku, urządzone jest w stylu – jak kiedyś powiedziałem mojej ulubionej pani prezes Heike (dlaczego, post poniżej), z czym się zgodziła wręcz z frenetyczną satysfakcją – ateńskiej agory. Myślę, że w kolejnym roku wydawnictwo powinno zaproponować coś innego, ale na pewno będzie z tym problem, poprzeczka została podniesiona bardzo wysoko.

Stoisko Świata Książki ma w sobie magnetyczną siłę, używając delikatnej trawestacji, coś w stylu: Przechodniu- czytelniku, zatrzymaj się i podziwiaj, co dla ciebie przygotowaliśmy.

Przestrzeń jest spora, ale zmyślnie wykorzystana. Ogniskową stanowią schody (jak widać na zdjęciu, za stolikiem na autorskie spotkania), na których czytelnicy mogą usiąść, poczytać książkę, odpocząć, popatrzyć sobie na innych. Przy wejściu, po prawej stronie znajduje się kasa; ustawiona nienachlanie, nie terroryzuje wybierz, przyjdź tu i zapłać.

Muszę przyznać, że dział promocji Świata Książki zasługuje na porządną premię i za stoisko, i za formułę autorskich wystąpień. Otóż nie zostawiają oni autora samego ze sobą, że tak się wyrażę, ze stolikiem, fotelem, karteczką z jego nazwiskiem i egzemplarzami wystawionej książki. Zawsze jest jakiś Prowadzący, w moim przypadku pan Kisielewski, który poprzez rozmowę z autorem przyciąga uwagę zwiedzających; ma się wrażenie, że tutaj, na tej agorze czytelniczej, coś się dzieje – i tak jest naprawdę.

Pana Kisielowskiego cechuje naturalna empatia, tak niezbędna w pracy człowieka predestynowanego do krzewienia kultury, empatia, która pozwala na otwarcie się jego rozmówcy. Dawno tak nie czułem się wyluzowany (niech zazdroszczą inni prozaicy, trudno), jak podczas rozmowy z panem Jerzym. Nie spodziewałem się, że człowiek z innego pokolenia tak bezbłędnie potrafi wychwycić tyle niuansów i przesłań mojej prozy. Naturalnie, Rzęsy na opak to powieść, ze względu na narratorkę, napisana prostym stylem – ale jej tematyka jest zawiesista… Więcej takich prowadzących, jak pan Kisielewski, a ludzie będą dosłownie walić na spotkania literackie. Jak później powiedziało mi kilka osób, z panem Jerzym zrobiliśmy niezły show.

W gromadzie czytelników dostrzegłem też znajome twarze. Serdecznie dziękuję, że mimo wszystkich mimo przyszyliście mnie wesprzeć. I dziękuję pokrewnej duszy także za coś orzeźwiającego, co okazało się butelką białego wina. Podziękowania należą się również dwóm miłym fotografom, którzy zrobili mi sesję na schodach agory czytelniczej; było strasznie duszno w tym całym PeKiNie, normalnie zemsta Stalina, więc jeden z fotografów podał mi chusteczkę, bym starł pot z czoła.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hola Kornaga,
I was just looking for blogs in Poland, when I found by chance yours. it is a quite interesting one and very beautiful.
Best wishes from Brazil:
Geraldo

Dawid Kornaga pisze...

It's about my literaty life...
Use http://www.google.com/translate_t

In the past, I met a pretty Brazil girl...

Anonimowy pisze...

Ja, p. Jerzego Kisielewskiego, znam tylko z racji słynnego ojca i z ,Kawy i herbaty’. Pewnie wyniósł z domu erudycję i znakomite podejście do ludzi. Dzięki za tę sympatyczną relację.

robert pisze...

dobrze, że się udało a ja ogromnie żałuję, że nie mogłem przyjść.