czwartek, 25 grudnia 2008

Księga zemsty dla miłośników zwierząt

Nie, to nie jest prowokacja wymierzona w bezlitosnych realizatorów akcji szlachtowania naszych mniejszych braci, jakby powiedział św. Franciszek, w tym przypadku - karpi na świąteczne stoły. Fakty fabularne są takie: włochaci, rogaci czy kopytni bohaterowie zabawnego zbioru opowiadań Highsmith biorą bezwzględny odwet na przedstawicielach gatunku homo sapiens, którzy ich w jakiś sposób źle traktowali, bili, wykorzystywali ponad przyjęte ramy. Może nie jest to inspirująca stylistycznie literatura, ot, zmyślne stories, jak to przyszła kryska na człowieka. Za to po lekturze nabiera się pokory wobec innych stworzeń, a sugestywne opisy zbrodni, jakich zwierzęta dokonują na naszych bliźnich, uaktywniają się ostrzegawczo w wyobraźni, i zamiast kopnąć szczekającego na nas pieska mówimy:
- Nio, psiuńska, chodź tu, no chodź tu, ty, ty mój słodki. Nie szczekaj tak, co złego to nie ja.

Teraz, kiedy karmię naszego bojownika, przyglądam się mu z większą uwagą, czy aby nie wykazuje rozgniewania monotonną karmą... Chcąc mu się podlizać, zacząłem go rozpieszczać. Sucha karma, dotąd podawana mu dzień za dniem, została urozmaicona - uwaga - żywymi larwami komarów! Kupuje się je w woreczku za złotówkę i dawkuje tej krwiożerczej rybce. Jaka zadowolona, kiedy może spełnić się w swojej naturalnej roli drapieżnika. A jaka nienasycona, kiedyś wlałem całą zawartość woreczka, jadła bez opamiętania, brzuszek rósł jej w oczach niczym podczas piwnej biesiady, przejedzona nie odpuszczała, nadal polując na biedne larwy. Waliła później przerażająco długie kupki, aż trzy ślimaki, zatrudnione na etacie oczyszczania kuli, skuliły się z przerażenia.

Wniosek z tego taki, że sugestywnie zapodana proza potrafi zmienić nieco życie, a przynajmniej - niektóre przyzwyczajenia... ... ...

Brak komentarzy: