niedziela, 18 stycznia 2009

Pankiewicza 3

Ci, którzy bywają, cieszą się z nowej miejscówki. Jedyny warunek: wdrap się na wysokie piąte piętro, to kaloryczne spalanie oczyści cię na krótko przed wchłonięciem przez dekadencką atmosferę alternatywnego klubu. Jest tu to, co lubimy, a co nazywamy berlinskością a la Prenzlauer Berg. W tym rozrywkowym, lecz nie plastikowym Babilonie dobrze czują się również miłośnicy uroków własnej płci. Dzięki temu urządzone najtańszymi środkami, pozornie surowe miejsce, którego toalety można nominować do najgorszych w Warszawie, zyskuje niezbędny koloryt postaw i pozycji. Procenty rozpływają się konsekwentnie w żyłach rozgrzanych imprezowiczów. I nam się co nieco udzieliło do trzeciej nad ranem.

3 komentarze:

robert pisze...

niestety nie mogliśmy być. mam nadzieję jednak, że w niedługim czasie się spotkamy.

Anonimowy pisze...

Szóste piętro, Panie Kolego.
Sto33 stopnie...

Przyjaciel Domu

Dawid Kornaga pisze...

To szóste zdawało się nie istnieć, tak byliśmy uniesieni.