
Wczorajsze spotkanie z autorem "Jutro wyjeżdżam do Laponii" prowadziła nasza przyjaciółka, Justyna. Fakt jest faktem, przyszliśmy tam wszyscy dla niej, ale nie zaszkodziło też poznać debiutanta, który okazał się - szczęśliwie - dowcipnym, pełnym autoironii człowiekiem.
Plan B wyróżnia się niestety taką właściwością, że praktycznie nie ma tam gdzie pooddychać, nie tyle świeżym powietrzem, ile w ogóle pooddychać. Nasza wesoła ekipa po zakończeniu wieczoru literackiego została w sali dla niepalących, która przypomina jakiś dark room, ma się wrażenie, że zaraz padnie się tam trupem, a rigor mortis nastąpi szybciej niż w kostnicy. Odosobnienie na nic się jednak zdało, ubrania mamy przepalone do ostatniej niteczki; taki urok bywania w jednej z najbardziej popularnych, alternatywnych miejscówek w Warszawie.
To był udany wieczór. A może noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz