wtorek, 2 września 2008

Kilka dni


Przepychanki słowne, mejle, obietnice, zawody, ustalenia, spóźnienia, nerwy, rozbite szkło, chwiejnym krokiem przed siebie albo za siebie, przymierzanie, odcinanie, odrzucanie, projektowanie, kasowanie, bębnienie, czytanie, irytacja, imaginacja, muzyka, filmy, słuchawki, mp3, komentarze bez znaczenia, czapka na głowę, czapka z głowy, google maps, zoomowanie, analiza tatuaży, erotyka, zakupy w Merlinie, czyjeś zaproszenia ślubne, przeterminowane produkty w sklepie Żabka, nowy autobus na Wąwozowej - 179, kursujący podejrzanie często, nowy Absolut o smaku grapefruita, wino portugalskie, a i chilijskie, tęsknota za porządnym sztachnięciem się sziszą, Desperados, fado, kaszel alergiczny na pieczywo, weekendowe plany, łzy, moje łzy, playlista na planowaną imprezę, kicz i jeszcze raz kicz, karmienie bojownika Leonidasa Napoleona, fragment nowej książki Kuczoka – „Senność”, Gustaw, wyrodne dziecko Katriny, risotto w nowym piekarniku, whisky, moja kochanko, kontemplacje, kurwice, fragmenty dziennika braci Goncourtów, przepychanki o okładkę „Znieczulenia”, propozycje, pogróżki. Minęło zaledwie kilka dni...

2 komentarze:

Justyna pisze...

Ja rozumiem, że życie może być szybkie, bogate albo monotonne i nużące. Ale żeby risotto w piekarniku? Nie słyszałam! Należy uczyć się od mistrza: http://orwelldiaries.wordpress.com/

Dawid Kornaga pisze...

To była autorska wersja risotto, wpierw "normalnie", później podkręcone właśnie w piekarniku. Efekt murowany. Justyna, uważaj na autorytety w swoim życiu:)