piątek, 12 września 2008

Cafe Róża


Gdy tęskno za Portugalią, to Cafe Róża, gdzie win nadatlantyckich dostatek, po cenach jeszcze nie tak agresywnych, jak w innych winiarniach. I rzeczywiście, o ile wino dało się pić bez poczucia kwasu, że zapłaci się za nie minifortunę, zamówione tosty z czymś przypominającym tapenade okazały się nie tylko drogie, ale normalnie nie do przełknięcia, nie mówiąc już o najbardziej paskudnych oliwkach z oregano, jakie kiedykolwiek próbowaliśmy jeść. Serce się kroi na przypomnienie paryskich restauracyjek, gdzie do wina dają gratis miseczkę z zielonymi oliwkami, posypanymi ziołami, polane oliwą. W Cafe Róża dostaliśmy czarne oliwki w posoce własnej, posypane oregano... Portugalia na miarę Polski, ot co.

Brak komentarzy: