poniedziałek, 29 września 2008

Czarownice z Salem


Nie ma sensu streszczać tej klasyki autorstwa Millera, mogę tylko odnotować, że spektakl jest wyreżyserowany w taki sposób, że działa sugestywnie na widza, co niewątpliwie jest zasługą świetnej obsady, ale także samej sztuki. Każde czasy urządzają właściwie swoim obsesjom i fobiom polowania na czarownice, czy to byli agenci, czy domniemani, czy wiedźmy, czy poeci przeklęci... Scenografia urządzona ze zmysłem, jedyny błąd to umieszczenie części widowni po obu stronach sceny, co po prostu rozprasza odbiór. Szczególnie nakłuwała oczy pewna staruszka z czerwonymi włosami. I nawet charyzma Zapasiewicza wymiękała przy zderzeniu z intensywnością koloru, widoczną praktycznie ze środka sceny. To dobre w Awinionie, a nie na deskach Powszechnego.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niedawno, bodaj na Dwójce, był fantastyczny dokument na temat Millera i Kazana. Widziałeś?

Dawid Kornaga pisze...

Niestety, czytałem tylko biografię Millera. Można to jakoś znaleźć na Utube?

Anonimowy pisze...

Próbowałem, ale nie mogę znaleźć tego w necie w ogóle. :-/