niedziela, 8 marca 2009

Brat?



Mówią, że każdy z nas ma swojego sobowtóra. Nawet wybitni, święci mężowie. Po prostu nie ma istot niepowtarzalnych. Na każdego znajdzie się hak w postaci jego prawie-że-klona. Gdzieś tam na ciebie, nieważne, czy pojedziesz do Paryża, czy do Pcimia Dolnego, czyha ktoś niezwykle podobny. Mimo to jak wielkie było nasze zdziwienie na sobotniej, urodzinowej imprezie naszego znajomego, gdy zobaczyliśmy na nim mojego młodszego brata.

Brat wpierw siedział sobie spokojnie na sofie, nie wadząc nikomu, więc nieco zaskoczeni jego obecnością uznaliśmy, że skoro przyszedł, to widocznie jakimś cudem zna się z solenizantem. Mój brat kompletnie mnie nie poznawał, cóż, skoro się obraził, to ja, w końcu starszy o dekadę, nie będę pierwszy wyciągał ręki. Kto tu kogo na wózku woził, dobrymi radami gratis sypał?

Po kilkunastu minutach spotkaliśmy się z moim bratem na balkonie. O dziwo, on niepalący rozkoszował się wypalonym do połowy papierosem. Jest dorosły, więc nie będę mu prawił kazań, zwłaszcza że w alkostanie sam podobnie zawiniłem. Brat powiedział, że czeka na swoją narzeczoną, która jakoś przybyć nie może, bo coś tam, coś tam.

Dopiero tutaj, w otoczeniu rześkiej, chłodnej nocy prawda wyszła na jaw: ten osobnik nie jest moim bratem! Wyższy ode mnie o głowę, górował niczym jakiś senior, tak że rozmawiając z nim mimowolnie musiałem patrzeć do góry, czego nie znoszę na co dzień, więc w efekcie raczej nie przyjaźnię się dużo wyższymi ode mnie; krępują mnie, deprecjonując swoją zwalistością (podobnie zapewne czują się kobiety, lecz większości z nich to nie przeszkadza).

Ale jak nie jest moim bratem, skoro, choć dużo wyższy, wygląda jak mój brat?! W sposób wręcz szokujący, przyprawiający o niezdrową fascynację. Te same oczy! Ten ten sam kolor, długość i ułożenie włosów! Ten sam uśmiech, linia ust, podbródek, kształt szczęki, nos, uszy! Czary jakieś czy co?!

I mówi podobnie. I słucha podobnie. I zainteresowania ma podobne co mój brat, studiuje filozofię, dusza wrażliwa, humanistyczna. Pisze, rozprawia, wrażliwy na niuanse. Chryste Panie, kim on jest, jeśli nie moim bratem?!

Tylko że wyższy. Sprawił, że poczułem się młodszy od mojego młodszego brata. Nie mogłem też opanować chichotu, takiego śmiechu-odreagowania wynikającego z wręcz przytłaczającego zaskoczenia. „Brat” rozprawiał o czymś tam, a ja w śmiech. On, zdziwiony, myślał, że drwię z niego. Ja, równie zdumiony swoją reakcją, uciekam w tunel kłamstewek, że coś sobie niby przypomniałem. Przecież mu nie powiem, nie wykrzyczę:

- Człowieku, wyglądasz jak mój brat. Nie mogę z tobą n o r m a l n i e rozmawiać, skupić się na jakiejkolwiek wypowiedzi.

W efekcie nie byliśmy w stanie zarejestrować imienia nieznajomego. Dla nas nazywał się tak jak mój brat. Czy mu się to podobało, czy nie, został na gwałt przechrzczony. Dobrze, że jego dziewczyna jakoś nie dotarła na imprezę, pognał za nią; żegnaj, „bracie”.

5 komentarzy:

Lu pisze...

Spotkanie z sobowtórem podobno wróży nieszczęście, ba, śmierć nawet, może więc dobrze, że nie zrobiliście zdjęcia ;)

Anonimowy pisze...

Dla jednego nieszczęście, dla drugiego szczęście. Poza tym podobno jeden jest zły z natury, a drugi wręcz przeciwnie. ;) Doppelgänger - świetny temat na powieść.

Anonimowy pisze...

Ja nie pozwoliłabym mu tak po prostu odejść :)

Dawid Kornaga pisze...

Powiedział, że wróci z narzeczoną. Nie wrócił. Ale po co mi on, mam prawdziwego brata...:)

AFI pisze...

ciekawa historyjka:)