wtorek, 3 lutego 2009

Nadzwyczajna biografia

Czytałem kilka biografii Balzaca, lecz nigdy takiej nieprzeciętnej; pióro Zweiga potrafi wyczarować na nowo postać tego tytana pióra i… robienia długów. Drobiazgowa analiza, w duchu modnego za czasów Zweiga freudyzmu, idealnie wpisuje się, przynajmniej w tym przypadku, w esencję gorączkowego życia Balzaca. Można tylko żałować, że biografia nie została dokończona na skutek samobójstwa Zweiga. Co prawda pociągnięta jest do końca żywota francuskiego pisarza, łącznie z przejmującym opisem jego dogorywania na łożu, jednak brakuje i stosownego „co potem” (a to podobno Zweig zamierzał przedstawić), jak i uzupełnienia szczegółów ostatnich tygodni Balzaca. Mimo to czyta się to wszystko doskonale i gardło ściska zazdrość, doskonale podkręcona przez Zweiga, że jeden człowiek mógł napisać aż tyle. To wiadomo, w każdej encyklopedii znajdzie się te fakty, i kawa, i praca w nocy, szlafrok. A jednak Zweig przybliża pisarską harówkę Balzaca, tego Mozarta literatury, z dokładnością mikroskopu.

Brak komentarzy: