niedziela, 2 września 2007

Menda

Kiermasz tanich efektów

autor: BARTOSZ STASZCZYSZYN, mz, 2007-07-24, Ostatnia aktualizacja: 2007-07-24
Pisarstwo Dawida Kornagi to osobliwy przypadek na naszym nudnym literackim rynku.
Na paradoks zakrawa fakt, że pisarz – tak bardzo próbujący przypodobać się krytykom – jest przez nich bezlitośnie biczowany. Niedawną „Gangreną”, zmiażdżoną – a jakże – przez krytykę, Kornaga wniósł wiele w definicję tego, jak nie należy pisać. Stężenie agresji i plugastwa w jego powieści było tak wysokie, że rekord ten przez lata zapewne nie zostanie pobity. Kornaga wie o tym doskonale i w najnowszej powieści – pod tym względem – nawet nie próbuje się mierzyć z samym sobą. „Rzęsy na opak” są przy „Gangrenie” książką niemalże pensjonarsko niewinną. Ale i tu nie obyło się bez odpowiedniej liczby wulgaryzmów, brutalnych scen i głębi społecznego spojrzenia godnej „dokumentów” Sylwestra Latkowskiego.
Wydawca rekomenduje powieść Kornagi, pisząc, że przedstawia ona „okrutny świat dorosłych w oczach dziecka”. I jest to jedyna prawda tej książki. Bo Kornaga wyznaje czarno-białą wizję świata. Zgodnie z nią, dobra Oleńka opowiada dzieje złej rodziny Procyków. Zmorą tejże familii jest pijaństwo ojca, brak pieniędzy i zanik jakichkolwiek więzi. Kornaga portretuje tu Polskę zaniedbanych kamienic, których mieszkańcy gotowi są płodzić nowego potomka, by za becikowe wyprawić synowi wystawną komunię na pokaz. Szkoda tylko, że podobną filozofią kieruje się autor „Rzęs na opak”, który – niewiele mając do powiedzenia – chciał się po prostu przypomnieć
.

Ja i podlizywanie się krytykom? Postawiłem wszystko, pisząc "Gangrenę"! Autor tej recenzji wie lepiej, co myśli Kornaga. Gdyby choć zadzwonił, żeby przeprowadzić wywiad - i... utwierdzić się w swych Ziobro-przypuszczeniach-oskarżeniach. Ale widocznie niskonakładowe "Życie W-wy" nie zwraca za koszty połączeń telefonicznych. A pan Staszczyszyn woli zainkasować pełną sumkę za umowę o dzieło.

Brak komentarzy: