wtorek, 16 listopada 2010

Machete - film

Cięta pulp fiction. Naliczyłem się - przyznaję, z trudem, bo wszystko działo się niezwykle szybko - około pięćdziesięciu zamordowanych osób (o ile można użyć podobnego wyrażenia w stosunku do umowności całości), w ostatnich dziesięciu minutach ginie drugie tyle. Ale za to w jakim stylu. Absolutnie odjechane kino, kino "kinowe", a przez to genialne, bo wciągające i ścinające wszelkie nasze wątpliwości... maczetą. Próbka dialogu: jedna z bohaterek mówi do Maczety, żeby zaesemesował. Maczeta na to: "Machete don't text". Albo ksiądz mierzy z karabinu do leżącego bandyty, który prosi o litość. Ksiądz: "Bóg jest łaskawy. Ja nie!". Do legendy przejdzie zapewne scena wykorzystania ludzkich jelit jako sznurka do spuszczania się po murze... Maczeta to życiowa rola Danny'ego Trejo; jest tak brzydki, że aż ładny. I cały film jest taki sam. Plus błyskotliwie dobrane role dla znanych aktorów. Premiera: 26 listopada.

Brak komentarzy: