sobota, 25 lipca 2009

Dzień Bastylii

Nie tak dawno, w Ogrodach Foksal, przewspaniały bal, jeśli można tak nazwać jedną z najciekawszych imprez w tym roku. Francuzi to potrafią celebrować swoje święta, nawet na obczyźnie! Francuski kapitał szarpnął się hojnie, wina cała Sekwana, elizejskie stoły z pokrzepieniem dla żołądka, fajerwerki, przemowy szych dyplomatyczno-finansowych, a wszystko tak zgrabnie, szykownie i voila, że aż chciało się przyklasnąć temu, co ponad dwa stulecia temu działo się z okazji tego święta, wolność, równość, braterstwo i gilotyna, co ledwo dyszała z przepracowania, kosząc główki jak niechciane mlecze na soczystożabim trawniku. Trzeba oddać oprawcom politycznym sprawiedliwość, że nie bez powodu tak pracowała, kto nie zna Francuzów, nie wie, jak potrafią być drobiazgowi w pewnych sprawach, wymyślając błyskotliwe retorycznie repliki i filipiki w obronie swojego widzimisię, czy chodzi o wyższość bagietki nad chlebem, czy Dyrektoriatu nad ściętą monarchią...

Brak komentarzy: