czwartek, 21 grudnia 2023

Pan telewizor - felieton dla Onet

 

Często oglądałem u babki wieczorynkę, niestety w czerni i bieli. Potem jednak świat stał się kolorowy. Albo dzięki znajomościom, albo przez kolejkę społeczną, tego babka nie zdradziła. Udało się bowiem kupić cudo ówczesnej techniki: telewizor Rubin. To był hit PRL-u, choć na licencji rosyjskiej (a jak rosyjskiej, to zapewne podkradzionej z Zachodu i podrasowanej na sposób wschodni). Wymiatał jak na tamte warunki, wyróżniając się 24-calowym ekranem. Ważył około 60 kilogramów i żarł sporo prądu, więc należało uważać, oglądając "Czterech pancernych i psa", by nie włączać innych urządzeń, bo mogło dojść do niezłej salwy w przewodach.

Brak komentarzy: