Kiedy Anni-Frid Lyngstad, Benny Andersson, Björn Ulvaeus i Ahnetha Fältskog wchodzili na scenę, mnie nawet w planach nie było. W latach 80., na dodatek w końcówce konającego PRL-u, nikt nie udzielił mi wskazówek, żeby zasmakować w muzycznej różnorodności, trzeba się było bowiem uczyć, a nie majstrować przy pokrętle radia. A jak już, to przyciągało mnie Radio Wolna Europa, a nie Luksemburg. Jednak co miało przyjść, przyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz