wtorek, 5 marca 2013

Hiro 32 - felieton Masochiści dnia powszechniego


Mało co tak męczy, jak świadomość, że ktoś pomimo udziału w czymś przyjemnym, niekoniecznie brał w tym stuprocentowy udział. Że zamiast zanurzyć się do końca, dryfował na powierzchni. Co najgorsze, nikt go do tego nie zmuszał, sam się zmusił.

Takie czasy, że każdy, kto ściągnie sobie odpowiednią appkę na tablet czy smartfon, może dzięki niej nagrywać i fotografować niczym zawodowiec. Do tego jeszcze podrasowywać swoje wyczyny różnymi filtrami, tak że np. zwyczajny ogórek na zdjęciu już nigdy nie wygląda jak zwyczajny ogórek na zdjęciu. Od tej chwili ogórek zamienia się w ogórka vintage, amaro czy X-Pro II. Dodatkowo można wstawić wystylizowaną ramkę i powstaje unikalne dzieło, zapisz, fru, leci w świat. Teraz każdy ma nie tylko swoje 5 minut sławy, teraz każdy ma swój upload. Generacja Instagram prześwietla swoje życie, życie innych, publikuje i multiplikuje wszystko, co się jej nawinie i co uzna za interesujące. Każdy, uznaje Generacja Instagram, nosi w plecaku buławę reportera, publicysty, mistrza twittów i postów.
W tym zalewie nadprodukcji blogów, socialmediowych publikacji, linków, wrzut, odnośników, poleceń i lajków nie przestają fascynować ci, którzy poszli znacznie dalej w swojej pasji – oddają się jej w sposób straceńczy. Zamieniają się w tuby, zatracając poczucie, po co, dlaczego, dla kogo i w ogóle co oni tu robią. Jest ich sporo, tutaj z uwagi na ograniczoną ilość znaków, poświęcę uwagę tym najbardziej wyrazistym, dominującym w netosferze. Wbrew pozorom najbardziej szkodzą sobie. Czytaj więcej w wersji elektronicznej lub papierowej.

Brak komentarzy: