wtorek, 4 września 2012

Nowy Hiro, nowy felieton

HIRO nr 26

I po wakacjach! Zostały doznania, wspomnienia, przeżycia, rozmarzy się optymista. Cynik rzeknie: co z tego? Co tam romantyczne wschody czy zachody słońca. Zwłaszcza zachody, bo wypada je witać na piaszczystej plaży z bagietką, serem i winem; wschody zazwyczaj wita się z kacem. No ale definitywnie finito. W zamian – powie pragmatyk – zostały zdjęcia, czekingi i komentarze na fejsie, foursquarze i twitterze. Czas je ponownie odpalić, oznaczyć hipsterskimi, pełnymi autodystansu komentarzami i  pokazać znajomym znajomych, żeby docenili potęgę geolokalizacji oraz internacjonalistyczne możliwości kart kredytowych. Kto nie przeszedł kontroli na lotnisku, nie walczył o lepsze miejsce w low cost lines, nie dał się złodziejom w Madrycie, nie pozwolił dopisać sobie do rachunku  wyimaginowanego nakrycia stołu na Rodos, wie dobrze, że wakacje są wyzwaniem. Przyjemną golgotą, co może brzmi jak oksymoron, ale nim nie jest. Czytaj dalej

Brak komentarzy: