
Podsumowując: Andrzej Stasiuk w prosty sposób wyjaśnił pozytywnie wszystkożerną naturę Kapuścińskiego, tego chłopaka z małego miasteczka, który poszedł w świat i zrobił tam międzynarodową karierę, stając się drugim naszym papieżem - reportażu.
Ciekawą opinię wygłosił Roman Kurkiewicz, porównując żywot Kapuścińskiego do św. Augustyna, zaakcentował również jego umiejscowienie w przestrzeni politycznej - tej po lewej stronie. Moim skromnym zdaniem miejsce Kapuścińskiego nie jest - jak niektórzy, oburzeni książką, teraz chcą - na Skałce. Jego miejsce przede wszystkim jest na półce. Lub w pamięci e-readera.
Porównanie z Augustynem Aureliuszem jest rzeczywiście trafne. Kapuściński po latach "rozpusty" przeistoczył się w jednego z Ojców Lewicy. Można by rzecz, że wyleczył się z zainfekowanego bolszewizmem komunizmu orzeźwiającym lekiem nowoczesnej lewicy. "Wyborcza", jakby o tym zapominając, drukowała obszerne fragmenty jego Lapidarium, część 1, 2, a gdyby żył, to i pewnie 23... Czy myśleli, że mają do czynienia z katokonwertytą? Wątpię.
Ja sam początkowo nie interesowałem się książką Domosławskiego. Ot, facet wydał starannie napisaną biografię, pokazał co i jak. A tu nagle larum, zawodzenie, że nie wolno, że przekroczył granice, że żeruje, że zagryza, rozszarpuje i wysysa. Larwy obskurantyzmu wyszły na wierzch, więc właściwie nie ma co tu się patyczkować, tylko używać mocnych retorycznych środków owadobójczych; dziś chcą pożreć Domosławskiego, jutro każdego, kto uchyli kołdrę czy rozsunie firankę.
1 komentarz:
Good dispatch and this fill someone in on helped me alot in my college assignement. Thanks you as your information.
Prześlij komentarz